Minęła już połowa Adwentu. Pan jest już blisko. Nie dają mi spokoju Izajaszowe obrazy szczęśliwych czasów, kiedy przyjdzie Zapowiedziany i Oczekiwany. Miecze przekują na lemiesze, a włócznie na sierpy. I nie będą więcej zaprawiać się do wojny…Wilk zamieszka razem z barankiem, pantera z koźlęciem…lew i wół będą jeść słomę…dziecko będzie się bawić w kryjówce żmii…głupi po drogach nie będą się wałęsać…Zakwitnie step, a na pustyni zakwitną cedry, akacje, mirty i oliwki. Ucałują się sprawiedliwość i pokój. Małoduszni nabiorą odwagi.
„…Nasza era, nowa era, to era Chrystusowa. A czy zmienił się świat? Czy zmienił się człowiek? Terroryści zaprawiają się do akcji. Niebezpieczne są granice. Niebezpieczne dworce, lotniska. Niebezpieczne ulice miast, nasze domy. Napadają, kradną, rabują, zabijają. Gdzie jesteś, Boże, który miałeś przyjść? Dalej jesteśmy zawistni, pazerni, zazdrośni, kłótliwi, mściwi i pożeramy jedni drugich. Gdzie jesteś, Boże!? Czy Ty jesteś Ten, który miał przyjść, czy też innego mamy oczekiwać? Adwent jest czasem czekania na Boga. Jest czasem tęsknoty za Bogiem. Pokrzepcie ręce omdlałe, wzmocnijcie osłabłe kolana! Powiedzcie małodusznym: Odwagi, nie bójcie się oto Pan Bóg wasz, oto Boża odpłata nadchodzi. Panie mój! Czekam na Święta, na Boże Narodzenie. Z kim połamię się opłatkiem? Komu będę składał życzenia? Podumam przy Twoim żłóbku. Ocenię, czy ładny. Pogapię się trochę na choinkę. Taka ładna, jak sztuczna. Pośpiewam, zagram sobie kolędę. Poszukam domu. Napiszę kartkę świąteczną. Jakoś zaliczę te Święta. Panie, wiem, że przychodzisz, że się rodzisz. Trzymam Ciebie w rękach. Stajesz się. Pokazuję Cię. Łamię Cię i rozdaję. Potem mam puste ręce. W sercu zimno jak w stajni. Spostrzegam, że nie było Bożego Narodzenia. O Boże! I znów rok bez Ciebie? Cóż mi z tego, że gwiazdy lecą, że anioły śpiewają, że pasterze bieżą, że królowie witają? Nawet wół i osioł poznał swego Pana, a ja? Panie mój! Daj mi jeszcze Nowy Rok i niech nowy będzie lepszy. Przyjdziesz kiedyś nie na próżno. Od dzieciństwa miałem kłopot w ten wieczór. Co ja powiem babci, tacie, dziadziusiowi? Słucham, czego ludzie sobie wtedy życzą: Wszystkiego najlepszego, zdrówka, bo grunt to zdrówko, powodzenia, spełnienia marzeń, zamążpójścia, ożenku, w tym roku, nowego domku i pieniążków. Oj, pięknie, ludzie, pięknie! Połam się ze mną opłatkiem, ale nic mi nie mów. Podziel się ze mną opłatkiem, ale nie mów, że kochasz. Dobrze czuje się tylko sercem, a miłość słychać lepiej w ciszy…”.
Panie mój! Taki dobry jest ten wieczór. Czuję to przez szczęśliwe oczy domów. Dobrze, żeś do mnie przyszedł. Zobacz, Panie, gdyby ten wieczór trwał dłużej, jaki dobry byłby świat, a ludzie szczęśliwi. Wezmę Cię, Panie, na Pasterkę. Potem „padniemy na twarz przed Tobą”. Podziel się ze mną opłatkiem. W oczy mi popatrz, powiedz dobre słowo, a ręką podaj trochę życzliwości. Bóg się rodzi – moc truchleje…Podnieś rękę, Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę miłą…Ojczyznę wolną, pobłogosław, Panie.