Przyjmij to zaproszenie, by świecić. W sposób szczególny do tego światła zapraszam młodych ludzi, naszą młodzież. Liczę na was, młodzi ludzie na was liczy Kościół, ale przede wszystkim na was liczy Jezus. To Wy stawajcie się światłem świata, to wy stawajcie się solą ziemi. Tylko te wartości, Jezusowe światło i sól zmienić mogą oblicze ziemi. Daj się pociągnąć do światła, daj się poprowadzić Jezusowi, bo on ma tylko słowa życia wiecznego – Jan Paweł II.
Świeca, to nieodłączny znak chrześcijanina. Towarzyszy mu przez całe życie. Po raz pierwszy zapalamy ja dziecku w czasie chrztu świętego. Padają wówczas słowa „Podtrzymywanie tego światło powierza się wam rodzice i chrzestni”. Później Pierwsza Komunia Święta, z zapalonymi świecami wkraczaliśmy w progi naszych świątyń i ochoczym głosem wyznawaliśmy wiarę w Boga w Trójcy Jedynego, a przy tym wyrzekaliśmy się szatana i wszystkich spraw jego. Świecę zapaloną trzymało wielu z nas w czasie zawierania sakramentu małżeństwa, niektórzy podczas ślubów zakonnych. Wreszcie, gdy zbliża się nasz kres na ziemi, wręcza się do dłoni zapaloną gromnicę. Tradycja dodaje jeszcze, ze poświęcone świece w dzisiejszym dniu, zapalano w czasie burz, gromów i epidemii. Gospodarze zapaloną gromnicą błogosławili swoje pola, zwierzęta i podwórza. Świece tez zapalano w czasie świąt Matki Bożej pod jej obrazami. Dzisiaj, też wielu przyniosło gromnicę do Kościoła. Jest ona znakiem Jezusa Chrystusa, znakiem trwania przy Chrystusie, znakiem nadziei, wiary, a zapalona oznacza czuwanie. Ta przyniesiona świeca do świątyni, pozwala nam zatrzymać się nad wydarzeniami, które miały miejsce dwa tysiące lat temu. Bo dzisiejszy dzień jest niejako przypomnieniem tamtych dni. Oto Maryja wraz z Józefem w czterdziesty dzień po narodzeniu Jezusa, zgodnie z prawem Mojżeszowym, niesie swego Syna do świątyni. Tak jak każda matka izraelska, pierworodne dziecko płci męskiej, ofiaruje Bogu. Przynosi syna do świątyni jak wszystkie matki, ale inaczej niż wszystkie. Bo od tej pory to Jezus bierze w posiadanie tę świątynię. Uświęca ją swoim nawiedzeniem. Świadkami tego wydarzenia jest dwoje staruszków; Symeon i Anna. Są oni symbolami parowiekowych oczekiwań całego narodu. Pobożni, gorliwi i czujni, najlepsi przedstawiciele Izraela, dostępują radości spotkania z przychodzącym Dzieciątkiem – Zbawicielem.
Maryja oddaje Dziecię w ręce starców. Oznacza to, że od tej pory daje swojego Syna, Jezusa, na służbę Bogu i ludziom. Daje swój największy skarb, daje wszystko, co posiada, daje samego Boga. Powierza Go w godne ręce. To nie są ręce Heroda zbrodniarza, to nie są ręce ludzi nienawistnych. To nie są ręce lekarza, który już przestał stać na straży życia człowieka, życia dziecka poczętego, życia nieuleczalnie chorego. To są ręce, które czekają na Mesjasza Pańskiego. Od razu rozpoznali w tym Dzieciątku Boga i wyśpiewują Mu hymn uwielbienia, że mogą spokojnie odejść do domu Boga.
Ten tylko, kto trwa, kto czeka, jak Symeon i Anna w świątyni Pana, może przyjąć Boga do swego serca, przyjąć Jezusa Chrystusa, przyjąć Jego światło. Przyniesione dzisiaj do świątyni gromnice oznaczają Jezusa, który jest nasza światłością. W Nim wypełniło się wszystko, co Bóg przyrzekł przez usta proroka Izajasza: „Ustanowię Cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi”. Potwierdza to też starzec Symeon, gdy bierze w ramiona małego Jezusa, woła „Światło na oświecenie pogan i chwalę ludu twego Izraela”. W końcu sam Jezus Chrystus powiedział o sobie „Ja Jestem światłością świata. Kto idzie za Mną nie błądzi w ciemnościach”. Zapalona świeca oznacza chrześcijanina. To już nie symbol Jezusa Chrystusa, który bierzemy do ręki w ważnych chwilach naszego życia. Zapalona świeca, to chrześcijanin, który płonie Jezusowym światłem. To chrześcijanin, który świeci swoim życiem. W świecie zła, mroku, obojętności religijnej, mamy się stawać takimi latarniami. Świecami, które płoną światłem Jezusa Chrystusa. Święty Paweł woła„Wy jesteście światłością świata. Tak niechaj świeci światłość wasza przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre czyny. Niegdyś byliście ciemnością, lecz teraz już jesteście światłością. Zatem postępujcie jako dzieci światłości. Owocem zaś światłości jest wszelka prawość, sprawiedliwość i prawda”. Mamy być pochodniami w ciemnościach. Swym życiem wskazywać kierunek pielgrzymowania. Iluż chrześcijan chodzi dzisiaj po świecie przygaszonych. Iluż dzisiaj chrześcijan zapala te swoje lampy raz, a może dwa razy do roku? Iluż ukryło swoje lampy pod korcem, dla wygody, lenistwa, kariery…
Może nasze lampy kopcą? „Wy jesteście światłością świata.” Trzeba nam więc iść i świecić.
W tradycji ludowej: Gromnicę do poświęcenia specjalnie ubierano: owijano białym papierem, białą chusteczką, obwiązywano białą lub niebieską wstążką, w Beskidach Zachodnich dekorowano ją też niekiedy mirtem. Gromnicę święciła gospodyni. Po wyjściu z kościoła, o ile gospodarze mieszkali niedaleko, starano się donieść do domu zapaloną świecę, gdyż zgaśnięcie po drodze wróżyło nieszczęście lub nawet śmierć kogoś z rodziny. Jeśli odległość od kościoła była znaczna, gromnicę po poświęceniu gaszono i zapalano dopiero w obejściu. Istniało przekonanie, że jeśli przy zapalaniu gromnicy jej płomień najpierw pochyli się w stronę drzwi, to ktoś z obecnych przy tym wkrótce umrze. Najpierw z zapaloną świecą obchodzono dom dookoła, a następnie wchodzono do środka, klękając na każdym progu, aby złe moce nie miały do domu dostępu. Powszechny był też zwyczaj wypalania gromnicą krzyża na tragarzu, co miało uchronić dom przed uderzeniem pioruna. W rejonie Babiej Góry i w Beskidzie Żywieckim gospodarze, po powrocie z kościoła, obchodzili ze świecą każdą krowę w oborze, aby w ten sposób zabezpieczyć ją przed działaniem czarownic, a zwłaszcza przed odebraniem mleka. W Beskidzie Żywieckim dawano kawałek odciętej od spodu gromnicy psu pilnującemu zagrody:, gdy zjadł spuściwszy ogon, był to znak, że w tym roku przyjdą złodzieje do gospodarstwa, gdy zawył – że ktoś z zagrody umrze. Po dokonaniu wszystkich zabiegów w dniu poświęcenia gromnicy chowano ją, zawiniętą w kawałek lnianej szmatki, do skrzyni. Zapalano ją, gdy zbliżała się burza: świecę ustawiano w oknie, niekiedy wraz ze świętym obrazem i gaszono dopiero po przejściu nawałnicy: wierzono, że w ten sposób uchroni się zagrodę od uderzenia pioruna.
Gromnicę zapalano też, gdy we wsi był pożar i wychodzono z nią przed dom, aby zabezpieczyć go w ten sposób przed ogniem. Światło gromnicy miało także bronić przed dzikimi zwierzętami, zwłaszcza przed wilkami. Gdy zimą słychać było wycie wilków gospodarz wychodził z domu z zapaloną gromnicą, obchodził zagrodę, a na drzwiach pomieszczeń, w których przebywały zwierzęta, wypalał jej płomieniem krzyż. Wierzono też, że jeśli ktoś umrze w święto Matki Bożej Gromnicznej, pójdzie prosto do nieba, bo poprowadzi go ona tam z gromnicą, odpędzającą wszelkie zło.